wtorek, 15 kwietnia 2014

Moja Linka!

Ma wisi na telefonie, dzieciory na tylnym siedzeniu kontemplują szum silnika podczas postoju. Ma trajkocze z ciocią Ho:
- Widziałaś zdjęcia? Sprawdź fejsika, wrzuciłam linka do albumu...
Mi, z nagłym ożywieniem:
- Linka?! Moja Linka! Moja koleżanka!

sobota, 5 kwietnia 2014

Dzidziuś

Mi czyta (zmyślając) książeczkę o ośmiolatce. I jej dzidziusiu:
- aaaa, ueeee, aaaaa... ja cem ić na paciel!!!! aaaaaa!!!
Ma, z rozbawieniem, tonem pełnym niedowierzania:
- Misiu, czy ty widziałaś kiedyś tak rozwrzeszczanego dzidziusia?
- Tak. Liny dzidziusia.

Niszowa piosnka o bocianie

Mi i Ma rozmawiają o rytmice.
- Bocian stoi wściekły, bo mu wszystkie żabki uciekły. I śpiewamy: "bocian, bocian, bocian, bocian, bocian, bocian, bocian, bocian..."
- I co jest dalej?
- Nic, tylko tak się śpiewa. Ja tak śpiewam.
- I ktoś jeszcze tak śpiewa?
- Nie, tylko ja. (po dłuższym zastanowieniu) I Linka.

Warszawskie imiona

Mi, jak Zosia wśród ptactwa, siedzi przy stole otoczona powyrywanymi z notesu kartkami. Na środku każdej z nich minimalistyczny acz malowniczy bazgroł. Ma, już dłuższą chwilę słuchając odgłosów dartych kartek, wchodzi na to ze stoickim spokojem i z rękoma na biodrach. Po trzech głęboooookich wdechach:
- Uuuu, sporo gotowych prac. Dla kogo to?
- Ta dla mamy, ta dla Stasia, dla taty, dla Linki, dla mnie, dlaaaa, yyy (a prac o jakieś kilkanaście więcej, niż liczy nasza familia) - z wyrazem objawienia - dla Helji, Kelji, Połli, Kojli, Micha, Oji...
- Czyje są te imiona? Ja chyba nikogo takiego nie znam...
- Nie, tylko ja je znam. I dlatego to dla nich zrobiłam.
- Acha. A kto to jest? Co to za osoby?
- To są moje koleżanki. I Liny.
- Mają bardzo wyjątkowe imiona...
- Tak, bo one są z Warszawy.
- To w Warszawie mają takie egzotyczne imiona?
- Nie, one się przeprowadziły do Warszawy.
- A skąd one są?
- One są z Holandii. Przeprowadziły się razem z Linką. Teraz tam mieszkają.

środa, 2 kwietnia 2014

Idealny dzień

- Tato, musisz się wyspać.
- No, przydałoby się.
- Jutro będzie twój idealny dzień.
- Idealny? Do czego?
(Mi, czule uśmiechnięta, mruży oczęta) - Do pracy.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Różowa Linka

- Mamo, a zostaniesz ze mną?
- Tak, tylko potem będę musiała wyjść na chwilę po przecier na pomidorówkę i po Stasia.
- Teraz?
- Nie, jak przyjdzie babcia. Przecież nie zostawię Cię samej w domu. Jesteś jeszcze za mała. Jak będziesz trochę starsza, to będziesz mogła sama zostawać w domu.
- I będę też sama chodzić.
- A dokąd?
- Do szkoły.
- A, tak. Do szkoły.
- Do osiemnastki.
- Do osiemnastki?
- Tak.
- A kto ci tak powiedział?
- Linka. Linka ładna. Ta, co nie gryzie. Jak niezapominajki.
- Jak niezapominajki? (???)
Mi, z rozmarzonym uśmiechem: - Tak, jak niezapominajki.
- Ale co "jak niezapominajki?" Jest ładna jak niezapominajki, czy nie gryzie jak niezapominajki?
- Linka jest jak niezapominajki. Taki ma kolor.
- Jest niebieska jak niezapominajki?
- Nieeee, różowa.
- Ale niezapominajki są niebieskie.
- Nie, niezapominajki są różowe. I trochę niebieskie też. Ale Linka jest różowa.
- Ale co ma różowe? Włosy?
- Wszystko.

A wydawało mi się, że gorączka już jej przeszła...